Wstecz

Listy


Kapitan Gleb - wujek Jana Żbika

Stare komiksy czy też książki z dnia na dzień odchodzą. Jedne zostają po prostu zniszczone lub wyrzucone inne z kolei odchodzą ponieważ zgubiła je nasza niewiedza o nich. Jeżeli dokładnie przeczytaliście dział Ile procent... z pewnością pamiętacie komiks pt. "Stary zegar", o którym wspomina autor jako o jednym z głównych inspiracji twórców Kapitana Żbika. Pozycja ta została wydana jednak grubo kilka lat przed pierwszymi "kolorowymi zeszytami" dlatego wielu z Was - czytelników komiksów o Janie Żbiku może i ma prawo o niej nic nie wiedzieć. Żeby zmienić ten stan rzeczy postanowiłem jako ten szczęśliwy posiadacz "Starego zegara" naświetlić w miarę możliwości sylwetkę jak domniemam prawdziwego "wujka" kapitana Żbika.

Na początku chciałbym napisać kilka słów na temat samego komiksu. "Stary zegar " został wydany przez Biuro Wydawniczo - Propagandowe "Ruch" Warszawa. Komiks przedstawia zagadkę morderstwa złotnika w pociągu, które będzie się starał wyjaśnić główny bohater - Kapitan Gleb. Teraz napisałbym coś na temat daty wydania zeszytu jednak w tym przypadku tego nie zrobię, gdyż nie jest ona podana na żadnej stronie "Starego zegara". Wyżej napisałem jednak, że komiks został wydany przed pierwszym Żbikiem i chciałbym to teraz uzasadnić. Osobiście uważam, że zeszyt ten ukazał się jeszcze w latach... 40-tych. Świadczyć może o tym chociaż opowiedziana w komiksie historia, rozgrywająca się od 18 listopada 1947 roku do 22 maja 1948 roku (daty te widnieją na kalendarzu w pokoju Gleba). Zeszyt został wydany przez biuro propagandowe aby przedstawić nowoczesne metody działania milicji, które były dopasowane do realiów lat powojennych. Inne argumenty przemawiające za tą datą wydania przygód Gleba to chociaż gatunek papieru i ubogie kolory. Następny numer serii nie ukazał się być może dlatego, że nie otrzymał papieru, z którym mógł być pewne problem w latach powojennych. Autorami zeszytu są Andrzej Piwowarczyk (tekst i scenariusz) i Szymon Kobyliński (rysunki). A jaka jest fabuła "Starego zegara"?

"Gdzie? Pod Szepietowem... Tak jest... Za pół godziny będę gotów, towarzyszu pułkowniku... Rozkaz!... Najbliższym pociągiem..." Komiks zaczyna się sceną, w której kapitan Gleb odbiera telefon i dowiaduje się o morderstwie złotnika w pociągu na trasie Warszawa - Białystok. Zabity - pracownik Ministerstwa Skarbu - zginął od strzału z bliskiej odległości. Sprawca pochwycił walizkę i wyskoczył z pociągu. Gleb wkracza do akcji. W trakcie śledztwa okazuje się, że złotnik był jednym z najlepszych pracowników, nie miał wrogów, a motyw kradzież jest mocno wątpliwy. Kapitan Gleb dociera jednak do dróżnika, który znalazł łuskę, która pochodzi z pocisku, który sprawił, że złotnik wylądował w kostnicy. W Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego nasz bohater nabiera podejrzeń w stosunku do bandy Filipa, która grasuje w pobliżu miejsca gdzie zginął złotnik. "Właśnie UB z Białegostoku donosi, że w tym tygodniu przystąpi do likwidacji bandy. Pojedziecie tam służbowo..." Gleb wraz żołnierzami wkracza do kryjówki bandy i po walce aresztuje jej przywódcę. Filip jednak nie przyznaje się do zbrodni i poza tym okazuje się, że: "Sfotografowałem wszystkie, kapitanie... Wśród broni bandy nie ma tej, która odpowiadałaby łusce z rewolweru mordercy... Spójrzcie na zdjęcia". Kapitan w wyniku wyczerpania wszystkich możliwości postanawia odwiedzić mieszkanie zabitego. Udaje mu się odnaleźć tajemniczą notatkę: "Jeślibym zginąłbym ZEGAR powie wszystko". Stary zegar zabrany z mieszkania złotnika po zbadaniu nie zawiera jednak nic szczególnego. Kapitan Gleb podczas spotkania z vice-ministrem skarbu w sprawie śmierci złotnika dowiaduje się, że przed nim zginął inny pracownik, a mianowicie niejaki MISOL. Gleb wpada na pomysł zbadania nut jakie wybija zegar: "Zabójca obłowił się... Na pewno uczęszcza do lokali... Może właśnie go tu spotkam? ...pianista gra z nut... nuty... nuty!... NUTY!!! PRZECIEŻ ZEGAR WYBIJA DŻWIĘKI!! Zegar wybija tony mi i sol. Jednak Misol nie żyje i zginą przed złotnikiem. W międzyczasie na drodze zostaje znaleziona łuska, która jest identyczna z tą jaką znaleziono na torach. Kierowca naprawiając samochód upuszcza broń, która wypala. Udaje mu się mu jednak uciec. Kapitan badają środowisko zabitego dowiaduje się, że dozorca miał wrażenie, że widział kiedyś kogoś w samochodzie podobnego do... Misola.

Podejrzany zostaje zatrzymany w zakładzie wulkanizacyjnym. Zatrzymany to żywy Misol. Podczas przesłuchania wyjaśnia on całą historię. Podczas wydobywania z ruin kosztowności Misol ukrywa trochę pieniędzy. O kradzież podejrzewa go złotnik: "Słuchajcie Misol, jak wynika ze spisu, brak tu jednej kasety... Nie chcę was gubić, daję wam tydzień czasu..." Misol jednak odnajduje człowieka o podobnym wyglądzie i pozoruje własną śmieć. Obawiają się jednak, że może zostać rozpoznany przez złotnika postanawia go więc zabić. Jednak prowadzący śledztwo kapitan Gleb rozwiązuje tajemnice zegara.

Tak mniej więcej przedstawia się historia opowiedziana w "Starym zegarze". Czy jest oryginalna oceńcie sami. Według mnie jak na komiks wydany prawie pół wieku temu jest całkiem sobie. Przejdźmy jednak do sedna sprawy, a mianowicie czy rzeczywiście Kapitan Gleb i Żbik są do siebie podobni? Pierwsza ich wspólna cecha, która sama "rzuca się w oczy" to ten sam stopień - kapitan. Dlaczego jednak twórcy zarówno jednego jak i drugiego komiksu postanowili, że ich bohaterowie będą właśnie kapitanami?

Otóż jest to bardzo dobry stopień z kilku powodów. Po pierwsze kapitan może w miarę samodzielnie prowadzić śledztwa i mieć pod swoimi rozkazami chociaż kilku podwładnych, którzy mogą służyć pomocą. Z kolei kapitan ma nad sobą jednak kilku podwładnych, a po to żeby nie okazał się zbyt samodzielny w swych decyzjach. Kapitanem nie może po za tym zostać ktoś nie posiadający wyższego wykształcenia co ma uświadamiać czytelnikowi, że w milicji można zostać naprawdę kimś, mieć szacunek i odnosić sukcesy tylko jeżeli ma się pewną wiedzę. Następne podobieństwo obu bohaterów opowieści obrazkowych to oddanie się pracy i poświęcenie. Wystarczy przeczytać pierwszą stronę "Starego zegara" (zacytowałem ją na początku), aby zauważyć z jaką chęcią Gleb zamierza zabrać się do śledztwa. To samo dotyczy Jana Żbika wystarczy na przykład spojrzeć na ostatnią stronę Nocnej wizyty:
- Kapitan Żbik? (...)Mam interesującą sprawę. Napad rabunkowy z bronią...
- (...)Czytałem już meldunki w tej sprawie. Miałem nawet sam do ciebie zadzwonić(...) Myślę, że pułkownik Czeladka zgodzi się na mój wyjazd.

A poświęcenie? Kapitan Gleb ryzykuje życiem chociaż podczas ataku na bandę Filipa. Natomiast w przypadku Żbika mógłbym podać co najmniej kilkadziesiąt przypadków z różnych zeszytów, gdzie Janek naraża swe życie aby ująć winnego.

Szacunek wobec przełożonych to kolejna cecha charakteru jaką możemy dostrzec zarówno u bohatera "Starego zegara" jak i "kolorowych zeszytów". Gleb zawsze odnosi się do swego przełożonego (pułkownika) z szacunkiem i oddaniem. Nigdy się nie sprzeciwia rozkazom, traktuje poważnie rady szefa. W rozmowie z przełożonym zawsze używa zwrotu "Towarzyszu pułkowniku" lub "Pułkowniku". Takiego samego stosunku do szefa nie można odmówić Żbikowi. Każda jego decyzja zawsze jest uzgadniana z pułkownikiem Czeladką. Żbik nawet w momencie otrzymywania pochwał od przełożonego zachowuje się skromnie, żeby nie pokazać szefowi, że jest lepszy. Oczywiście kulturalne zachowanie ma miejsce nie tylko wobec pułkownika. W obu przypadkach grzecznościowe zwroty są kierowane po adresem zarówno kolegów jak i zwykłych ludzi. Gleb: "Proszę asystować przy rewizji...", "Proszę pisać... padania na miejscu...", "Wybaczcie późną porę..." Natomiast Żbik jest chyba najbardziej kulturalną komiksową postacią jaka kiedykolwiek powstała. Uprzejmość wobec kobiet, dzieci, starszych stała się wręcz wizytówką kapitana, że aż wręcz zaczął on pisać na pierwszych stronach "kolorowych zeszytów" o nie używaniu brzydkich słów i roli kultury w życiu codziennym (np. wstęp w zeszycie Kryptonim walizka). Następną cechą charakteru obu kapitanów jest spryt i nieugiętość w prowadzeniu śledztwa. Kapitan Gleb mógłby spokojnie siedzieć w biurze i przekładać akta sprawy... jednak on postanawia nie poddawać się kiedy wszystkie ślady zawiodły i przebiera się za cywila, aby spenetrować środowisko Misola. Jak się okazuje dzięki temu oporowi Gleb rozwiązuje zagadkę morderstwa i otrzymuje kolejny medal do swej kolekcji. Żbik także nigdy nie okazuje się oportunistom i w wielu przypadkach jego pomysłowość przynosi efekty. Podam chociaż jeden przykład i to bardzo podobny do przygody Gleba, a mianowicie Żbik w komiksie Strzał przed północą także postanawia przebrać się za cywila i w ten sposób wykryć sprawcę zamachów na miejscowego gospodarza. Troska o ojczyznę i dobra społeczne to kolejna wspólna cecha... dobrze wiecie kogo. Gleb w swych jedynych przygodach odzyskuje skradzione skarby, a Żbik robił to co najmniej kilka razy. Trzy odcinki Ryzyka wyraźnie pokazują ile pracy Żbik włożył w odzyskanie przedmiotów skradzionych z muzeum. Żbik i Gleb w swej pracy często korzystają ze najnowszych zdobyczy techniki. Gleb w "Starym zegarze" kilka razy bada łuskę w laboratorium, dokonuje "reprodukcji" zdjęcia. Nawet na jednej stronie komiksu widzimy jak Gleb prowadzi wykład na temat śladów na miejscu przestępstwa. Zdejmowanie odcisków palców, badania na ultrafiolet, liczne ekspertyzy w laboratoriach - to także nazwijmy to chleb powszedni Jana Żbika. Tyle jeśli chodzi o pewne cechy charakteru i metody działania obu bohaterów. A co z wyglądem zewnętrznym? Czy przyszli rysownicy Żbika czerpali inspiracje z wyglądu Gleba? Tu widzę pewne rozbieżności, ale i podobieństwa. Postać Żbika miała na ewolucje przeszło pięćdziesiąt numerów, a Gleb tylko jeden. Żbik najbardziej podobny jest do Gleba w swych pierwszych numerach. Trudno mi coś napisać na temat wieku obu bohaterów. Prawdopodobnie jednak Gleb jest starszy od Żbika o kilka lat. Pewnym podobieństwem są gęste brwi i oczy. Żbik ma także prawie takie same czoło jak bohater "Starego zegara". To co różni obu bohaterów to nos, który u Gleba jest nieco większy. Obaj milicjanci są jednak brunetami. O sposobie czesania lub fryzurze nie mogę nic napisać ponieważ ta była dopasowana do mody lat, w których toczyła się akcja oby komiksów. Jednak zarówno Gleb i Żbik byli dobrze zbudowani. Gleba w pracy zawsze widzimy w mundurze, a po pracy nosi garnitur. Żbik jest nie mniej elegancki. Zawsze wyprasowany mundur w pracy, a po godzinach eleganckie, modne marynarki i koszule. W ramach odprężenia oba bohaterowie lubią zapalić. Jak do tej pory dostrzegłem właśnie takie podobieństwa pomiędzy kapitanem Glebem i kapitanem Żbikiem. Czy rzeczywiście twórcy "kolorowych zeszytów" czerpali pewna inspiracje ze "Starego zegara"? Czy może w tamtych czasach właśnie były takie normy tworzenia postaci milicjanta? Wnioski wyciągnijcie sami.

"Stary zegar" to komiks formatu A4 o objętości 24 stron. Okładka jest wydrukowana na takim samym papierze jak reszta komiksu. Na niej z kolei znajduje się coś znanego ze Żbika, a mianowicie przedstawienie postaci. Na drugiej stronie są natomiast dwie ostatnie klatki zeszytu i zapowiedź kolejnego numeru. Co ciekawe komiks jest czarno-biało-czerwony. Ten ostatni kolor podkreśla na kartach "Starego zegara" co ważniejsze elementy obrazka. Rysunek jest średnio dokładny, lecz staranny i przypomina swoim stylem Ryzyko. Przeciętnie jedna kartka składa się z 4 klatek. W komiksie brak jest ilustracji na całą stronę. Wypowiedzi bohaterów nie znajdują się w typowych "chmurkach" lecz pojawiają się obok lub powyżej bohaterów w postaci zwykłego tekst na białym tle. Stare jest słownictwo pojawiające się w "Starym zegarze". Np. "...od roku się nie zdjemowałem" - co znaczy nie robiłem zdjęć. Historia ukazana w komiksie dzieje się w latach 40-tych (jak dokładnie napisałem powyżej) i wszystko trzyma się tych realiów lat powojennych (samochody, ubrania, odwołania do lat wojny). Pozycja ta została ponoć wydana tylko w Warszawie i okolicach. Drugi numer zatytułowany "Królewna" niestety nie ukazał się, a szkoda bo być może mielibyśmy może możliwość zobaczenia kolejne podobieństwa obu milicjantów.

Michał Lorek - swe76@poczta.onet.pl

Powrót