Wstecz

Scenarzyści
Krupka

 

Wladyslaw Krupka

Urodziłem się w Bydgoszczy, w 1927 r.

Przed wojną chodziłem do szkoły podstawowej przy ul. Władysława Bełzy i byłem harcerzem 15 Bydgoskiej Drużyny Harcerskiej. W dniu wybuchu wojny, rodziny pracowników fabryki "Kabel Polski", zostały ewakuowane z Bydgoszczy do Górek Lubartowskich. Przeżyliśmy pierwszy nalot niemieckich bombowców. Transport nie dotarł do miejsca przeznaczenia, gdyż w Ożarowie pod Warszawą zostaliśmy zbombardowani. W październiku 1939 r. Niemcy pozwolili nam wrócić do Bydgoszczy, ale nie na długo. Ponieważ moi rodzice pochodzili z Kongresówki i Galicji /w Bydgoszczy pracowali przy budowie fabryki "Kabel Polski" i w niej pracowali długie lata/, w ramach "czystek faszystowskich", w dniu 3 maja 1940 r., wysiedlono nas do Generalnej Guberni, pod Lublin. Jeszcze w czasie działań wojennych, w lutym 1945 r., wróciliśmy do Bydgoszczy.

W Bydgoszczy są moje korzenie. Tu jest pochowana moja pierwsza córka, moi rodzice, siostra, krewni i przyjaciele. Tu mieszkają moi krewni. Tutaj poznałem swoją żonę i jesteśmy po ślubie już 57 lat. To jest moje miasto. Lata spędzone w Bydgoszczy i województwie bydgoskim wspominam jak najlepiej, za wyjątkiem wojny. Pracowałem tutaj w wielu instytucjach do 1953 r., potem służbowo wyjechaliśmy z żoną do Krakowa, a od 1955 r. mieszkamy w Warszawie.

Od 1948 do 1952 r. studiowałem na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu i ukończyłem Wydział Prawa. Studia prawnicze, w pewnym okresie życia, spowodowały, że w 1957 r. wstąpiłem do służby w milicji, z której w roku 1972 odszedłem na pełną emeryturę.

Harcerstwo, a szczególnie w Bydgoszczy, było organizacją kształtującą patriotyzm i umiłowanie Ojczyzny. Było na tamtym terenie przeciwstawieniem niemieckim organizacjom młodzieżowym i dziecięcym. Honorem i zaszczytem było być harcerzem. Do dzisiaj posiadam swój pierwszy krzyż harcerski. Harcerzem jest się na zawsze. Po wojnie byłem m.in. drużynowym 33 Bydgoskiej Drużyny Żeglarskiej /rywalizowaliśmy ze znaną 16-stką, też żeglarską/, hufcowym, działaczem harcerskim, jestem harcmistrzem Związku Harcerstwa Polskiego. Działałem w ruchu młodzieżowym, byłem przez krótki okres przywódcą młodzieży woj. bydgoskiego, przez pewien czas wiceprezesem Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego /BTW/. Przez całe życie interesowały mnie problemy wychowawcze młodzieży i dzieci.

W życiu pracowałem w różnych instytucjach i zajmowałem różne stanowiska. Jak już wspomniałem w 1957 r. los skierował mnie do służby w milicji. Mimo że byłem oficerem Wojska Polskiego, a to honorowano w milicji, postanowiłem ukończyć Wyższą Szkołę Oficerską w Szczytnie, aby być wszechstronnie przygotowanym funkcjonariuszem. Pełniłem w milicji funkcje w różnych służbach, to ułatwiło mi potem kierowanie Wydziałem, który zajmował się współdziałaniem z literatami i dziennikarzami radia i telewizji, z Wytwórniami Filmowymi, Centralną Agencją Fotograficzną i Wydawnictwami. Wydział, którym kierowałem skupiał doświadczonych i inteligentnych oficerów. Byliśmy w kontakcie ze znaczącymi w świecie mediów osobami, m.in.: Zbigniewem Safjanem i Andrzejem Szypulskim - twórcami "Klossa", Andrzejem Wędrzyńskim, Krzysztofem Kąkolewskim, Andrzejem Szczypiorskim, Jerzym Wittlinem, Barbarą Nawrocką, Jerzym Janickim, Stanisławem Zielińskim i innymi. Skupialiśmy wokół siebie około 40-60 osób. Literatom i dziennikarzom udostępnialiśmy akta spraw zakończonych, umożliwialiśmy spotkania z oficerami różnych służb, zapraszaliśmy do Szkół w Szczytnie, Iwicznej, Sułkowicach, do Zakładu Kryminalistyki, organizowaliśmy spotkania i konferencje prasowe. Wspólnie z Wydawnictwami, przede wszystkim z "Iskrami" i "Krajową Agencją Wydawniczą", organizowaliśmy konkursy literackie na książki o tematyce kryminalnej, w których brało udział od 30 do 50 osób. Tak, m.in. powstała znana seria "Ewa wzywa 07". To pomogło wielu z tych osób przetrwać m.in. trudny okres materialny. Z TVP uruchomiliśmy program cykliczny pt. "Kontakty", który prowadził m.in. Pan Wierzyński. Zainicjowaliśmy zrealizowanie kilku filmów o tematyce kryminalnej, m.in.: "Tylko umarły odpowie", "Brylanty pani Zuzi", "Co jest w człowieku w środku", "Pies Cywil", "07 zgłoś się". Można powiedzieć, że spełnialiśmy rolę pierwszego Rzecznika.

W porozumieniu z dyrektorem CAF, Panem Kobielskim, napisałem scenariusze pt. "Pięć błękitnych goździków" i "Dziękuję kapitanie", które ukazały się w gazetach, w formie pasków komiksowych we Wrocławiu i Białymstoku. Rysownikiem był Pan Zbigniew Sobala. Tu wystąpił pierwszy raz kapitan Żbik. W tym samym czasie, na Bazarze Różyckiego, pojawiły się komiksy w obcych językach, np. "Tarzan", które nie miały w kraju prawa debitu. Prawdopodobnie "wyciekły" z drukarni, bo "Wydawnictwo Sport i Turystyka" drukowało je na zlecenie wydawców zagranicznych. W porozumieniu z Dyrektorem Górnym i Panią Ireną Lange-Ronisz, która włożyła olbrzymi wkład w wydawanie komiksów, przy akceptacji Komendanta Głównego Gen. Tadeusza Pietrzaka i płk. Zbigniewa Gabińskiego, zaczęliśmy wydawać komiksy nazywając je "kolorowymi zeszytami". Napisanie scenariuszy zaproponowaliśmy wielu autorom. Nie wszyscy zdołali to udźwignąć. W sumie na 53 wydane komiksy, 13 autorów napisało 17 scenariuszy, a pozostałe 36 są mojego autorstwa.

Powyższy życiorys powstał z fragmentów wywiadu udzielonego przez ppłk. mgr Władysława Krupke Naczelnikowi Wydziału Prezydialnego KWP w Bydgoszczy, nadkom. Maciejowi Wołczek. Cały wywiad możesz przeczytać w dziale "Z prasy".

Zobacz także cały spis scenarzystów.

Powrót