Wstecz

Z prasy...

 

Gdzie mieszkała ukochana kapitana Żbika?
Sensacyjne rozwiązanie odwiecznej zagadki!!!
.

Od dwudziestu lat uczonym żbikologom spędza sen z oczu nierozwiązany dotychczas problem miejsca zamieszkania zgrabnej i ponętnej pani kustosz, która na wiele lat zajęła miejsce w sercu kapitana Żbika.

Przypomnijmy fakty: w roku 1971 kapitan Żbik prowadził śledztwo w sprawie morderstwa dokonanego na 28-letnim kustoszu muzeum zamkowego w Waśnicach. Z konieczności obowiązki gospodarza zamku sprawowała atrakcyjna zastępczyni kustosza, Danuta Zawadzka. Wspólnie przeżywane niebezpieczne przygody zbliżyły do siebie oficera MO i odważną panią historyk sztuki. Wkrótce Żbik zmienił lokum i porzuciwszy skromny pokój hotelowy przeniósł się na zamek, gdzie mieszkała również jego administracyjna opiekunka... Niestety, obowiązki służbowe nie pozwoliły zabawić Żbikowi w Waśnicach zbyt długo. Podczas rozstania pani Danuta zapytała: "Myślę, że pan mnie jeszcze kiedyś odwiedzi, kapitanie?" I rzeczywiście, w 1982 roku (a więc 11 lat później!), w drodze do Gdańska Żbik wstąpił do ... no właśnie - wstąpił do Waśniewic!!! Odwiedził tam w zamkowym muzeum panią kustosz. Tym razem na imię miała Krystyna. Długie rozstanie nie ochłodziło uczuć. Żbik pojechał dalej, jednak jego ukochana wkrótce podążyła w ślad za nim i spędzili wspólnie kilka dni na wybrzeżu. Spacery, kolacja w restauracji, czułe wyznania...

Uważni czytelnicy czuli się zdezorientowani: Waśnice czy Waśniewice? Dziś znamy już odpowiedź na to pytanie. Na trop rozwiązania tej zagadki naprowadził mnie genialny tropiciel komiksowych paradoksów, Arek Bilecki. W swoich korespondencjach do Adriana Ryczkowskiego publikowanych na jego stronie internetowej zwrócił uwagę na wyraźne zbieżności pomiędzy komiksowymi przygodami Żbika, filmowymi porucznika Borewicza i kryminalnymi opowiadaniami z serii "Ewa wzywa 07". Mam komplet "Ew" i planowałem, że kiedyś sprawdzę, czy nie ma innych powiązań. Adrian zmobilizował mnie do natychmiastowego działania. Szukając wśród autorów milicyjnych zeszytów scenarzysty "Żbików" W. Krupki (takie nazwisko nie figuruje na żadnym z tytułów) uwagę moją zwrócił niejaki Władysław Krupiński, spod pióra którego wyszła m.in. "Tajemnica gotyckiej komnaty". Był to 38 z kolei zeszyt serii wydawanej przez "Iskry". Ukazał się w 1971 r., a więc jest równolatkiem Człowieka za burtą i Gotyckiej komnaty. Przewidywania okazały się, naturalnie, trafne. Fabuła opowiadania jest niemal identyczna z treścią komiksów. Mamy tu zabójstwo 28-letniego kustosza o tym samym imieniu i nazwisku, szefem niebezpiecznej szajki jest w obu przypadkach Bruno von Miller, zgadza się nawet numer kajuty, w której wyruszył w swą ostatnią podróż pechowy kustosz.

Były jednak i różnice. Tajemniczy Szwed raz zwał się Kurt, raz Helmut; podstępem zmuszony do działania członek bandy w komiksie śle telegram do Starogardu , w tekście - do Stargardu i informuje odpowiednio o chorobie ciotki oraz weselu ciotki Barbary; kustosz mieszkał u państwa Łanowskich (komiks) lub Łaniewskich (opowiadanie); inną nazwę miała też kawiarnia kontaktowa: w komiksie była to "Magnolia", w opowiadaniu nosiła bardziej światową nazwę "Tivoli". Te niewielkie rozbieżności nie mogą zakwestionować faktu, że mamy do czynienia z jednym i tym samym scenariuszem.

A teraz rozwiązanie zagadki. Kto miał rację? Autorzy Człowieka za burtą i Gotyckiej komnaty czy Nie odebranego telegramu? Zwycięstwo przypada tym ostatnim. Pani kustosz spotkała przystojnego kapitana MO w swoich rodzinnych Waśniewicach.

Jak to zwykle bywa, rozwiązanie jednego problemu stwarza nowe pytania i wątpliwości. Jestem bardzo dumny, że to mnie udało się rozwiązać tajemnicę i ogłosić ją światu. Że mam swój maleńki udział w rozwoju światowej żbikologii. Humor psuje mi jednak fakt, że pani kustosz występuje w zeszycie serii "Ewa wzywa 07" pod imieniem Iwona....

Janusz Pawlak

P.S. Adrian Ryczkowski pracuje teraz nad innymi zeszytami "Ewa wzywa 07". Kto wie, może wkrótce usłyszymy o nowym odkryciu. Trzymam kciuki.

Powrót